Brandy kończy właśnie college i wciąż jest dziewicą. W obliczu takiego nieszczęścia traci głowę i układa długą listę rzeczy, które musi jeszcze przed rozpoczęciem studiów zrobić. Nie ogranicza się do pierwszego pocałunku i pierwszego razu – na liście znajduje się wiele perwersyjnych zachcianek. Oto córeczka tatusia, szkolna prymuska, zamierza zostać prawdziwą rozpustnicą! Nie podejrzewa jednak, że sprawy wymkną się spod kontroli…
To komedia romantyczna dla starszych nastolatków, dość odważna jak na ten gatunek filmowy (żeby nie było jednak żadnych niedomówień – wszyscy aktorzy grający nastolatków byli pełnoletni, większość miała mniej więcej 25 lat…). Gagi poziomem przypominają te z serii „American Pie” (raczej dalszych części), są dość wyświechtane i nierzadko prymitywne. Dałoby się jednak to pominąć bez krytycznych komentarzy, gdyby aktorzy grali z werwą, a dialogi były błyskotliwe. Niestety, dialogi niczym szczególnym się nie wyróżniają, a aktorzy (po których czasem widać, że nie są już nastolatkami) też nie powalają swą grą na kolana. Nie jest to jednak największy problem – problemem jest główna bohaterka, która ni siłę stara się zostać „zimną suką”. Zazwyczaj w komediach romantycznych taka sztuka się bohaterkom nie udaje i kończą w stanie dziewiczym w ramionach Tego Jedynego. W „Do zaliczenia” Brandy wprowadza swe fantazje w czyn, z różnymi kandydatami, nie patrząc, że krzywdzi tych, dla których coś znaczy. Trudno emocjonować się przygodami, choćby nie wiem jak były zabawne, dziewczyny, która staje się tak wyrachowana i egoistyczna…
ASPEKTY TECHNICZNE
Od totalnej klęski estetycznej film ratuje wesoła kolorystyka. Sporo podstawowych, dobrze nasyconych kolorów: czerwieni, żółci, błękitu. Głęboka czerń i ładny koloryt skóry. Ostrość i kontrast w porządku. Trochę szemrania tła i falowanie krawędzi (ogrodzenie basenu).
Dźwięk przeciętny, jedynie w sekwencji imprezy muzykę słychać w tyłach.
BONUSY
Zwiastun.
Jan/veroika |