Tymi pierwszymi są mieszkańcy osady w górach Ozark gdzieś w środkowej części USA. Bezrobocie, smród, głód i ubóstwo, wszechobecna degeneracja i narkomania, przekupne gliny – tak wygląda ich świat. W tym świecie ostała się jedna perełka, 17-letnia Ree. Dziewczyna opiekuje się młodszym rodzeństwem i chorą matką, dba jak potrafi o dom. Już wkrótce jednak jej rodzina może zostać bez dachu nad głową… A to za sprawą ojca, który po wyjściu za kaucją z więzienia przepadł bez śladu – jako kaucję zastawił właśnie dom i ziemię! Ree chodzi i szuka, pyta i prosi, ale wszędzie natyka się na wrogość, obojętność lub zmowę milczenia…
Nakręcona za skromne dwa miliony dolarów ponura opowieść o niezłomnej dziewczynie pokazuje drugie oblicze Stanów Zjednoczonych: gdzieś tam żyją ludzie, którym się nie powiodło, którzy nie liznęli amerykańskiego snu, którzy żyją w nędzy, bez nadziei na lepsze jutro, staczając się coraz niżej. A jednak nawet wśród nich można trafić na czysty charakter, na dobre serce, na człowieczeństwo – Ree (wspaniała rola Jennifer Lawrence) udało się przetrwać w tym świecie, wyrosła na prawą i niezłomną kobietę. Udało jej się to osiągnąć własnymi siłami: rodzina jest patologiczna, o sąsiadach lepiej nie wspominać… Ta iskierka nadziei rozniecona przez reżyserkę przygasa jednak, jeśli pomyślimy o Ree za kilkanaście lat, kiedy odchowa rodzeństwo, umrze jej matka – jeśli tam zostanie, prawdopodobnie zleje się z otoczeniem (a wcześniej będzie ją lał mąż)…
„Do szpiku kości” trzyma w napięciu do samego końca, jest znakomicie zagrane (w dużej mierze przez naturszczyków), ciekawie sfotografowane (wszystko w szarościach i ponurych błękitach znanych chociażby z plakatu i okładki do tego filmu) i, przede wszystkim, inne niż przeciętne amerykańskie kino, naturalistyczne, nakręcone „pod włos”, na przekór modom i trendom. Film dostał cztery nominacje do Oscara (w tym za najlepszy film roku), nominację do Złotego Globu, dwie nagrody na MFF w Berlinie i dwa główne wyróżnienia w Sundance!
Jan |