David Lynch jest mistrzem młodego Niemca, absolwenta szkoły filmowej borykającego się z brakiem inspiracji do zrobienia swego pierwszego filmu. Młody David postanawia dowiedzieć się, skąd mistrz czerpie pomysły. Okazuje się, że ich źródłem jest medytacja transcendentalna (TM), której mistrzem był Maharishi, guru Beatlesów jeszcze w latach 60. David chcąc wniknąć w temat udaje się do centrum medytacyjnego w Niemczech, by tam pod okiem swego duchowego opiekuna odkryć własną mantrę i nauczyć się technik medytacyjnych, za co uiszcza zresztą słoną opłatę.
Kiedy umiera Maharishi, na oczach Davida, filmującego zjazd jego następców, dokonuje się rozłam w strukturach ruchu i zaczyna się walka o władzę i pieniądze. Sześć milionów wyznawców, które liczy ruch, generuje bowiem olbrzymie zyski. A teoretycznie jest na co zbierać pieniądze. Ruch, chcąc rozpowszechnić pokój na ziemi, buduje ośrodki medytacyjne i uniwersytety. Buduje, jak odkrywa David, to za dużo powiedziane. Odbywają się wprawdzie huczne ceremonie, w czasie których święci się miejsce pod ich budowę, ale na tym cała inicjatywa się kończy.
Coraz bardziej podejrzliwy David stara się poznać całą prawdę o TM. Dociera do apostatów, wyznawców, którzy odeszli z ruchu, i wysłuchuje historii o tym, jak zostali odsunięci przez samego Maharishiego, gdy skończyły im się pieniądze. Rozmawia z byłym głównym sponsorem ruchu, znanym wydawcy, który zapłacił za swe zaangażowanie aż 150 mln dolarów! Wysłuchuje zwierzeń byłej kochanki guru, wówczas młodej dziewczyny zakochanej w swym propagującym abstynencję seksualną mistrzu, od którego musiała odejść, gdyż… rosło grono jej konkurentek.
David udaje się do Indii, by zobaczyć, jak wygląda budowa ośrodka, w którym medytacje 8 tysięcy wiernych miały zapewnić pokój na ziemi. Czeka go jednak rozczarowanie: kilka gołych pustostanów świeci pustkami, za to wszystko ogrodzone jest drutem i pilnowane przez strażników, by wieści o upadającej inwestycji nie przedostały się na zewnątrz...
Kiedy słuchy o detektywistycznej pracy młodego Davida docierają do kierownictwa TM, sam David Lynch odwraca się od swego ucznia: każe mu zaprzestać filmowania, a zrealizowany materiał ma zostać poddany jego cenzurze. Tymczasem samo TM grozi Davidowi sądem…
Ciekawy punkt wyjścia ma ten dokument: to właściwie zapis upadku pewnego autorytetu. David niczym detektyw Cooper, postać z filmów jego mistrza, tropiąc tajemnicę TM poznaje mroczną stronę osobowości uwielbianego człowieka. Kiedy błądzi po powierzchni tematu, jest w porządku, kiedy wnika w głąb, sytuacja się komplikuje. David nie przypomina w niczym poważnego detektywa, jest lekko roztargnionym intelektualistą, raczej idealistą niż sceptykiem, który jednak ma na tyle zdrowego rozsądku, by nie móc przełknąć kłamstw, jakimi usiłują go karmić. Swym image’em też odstaje od wyobrażeń o detektywie, ubiera się dziwacznie i nosi czarny kapelusz. Nawet podczas podróży w Himalaje!
Dokument (na szczęście!) nie ma charakteru obiektywnego i to jest jego siłą! To dzięki subiektywnej narracji Davida, komentującego zarówno swoje poczynania (z dużą dozą autoironii i szczerości), jak i dzięki przefiltrowaniu przez jego wrażliwość tego, co rejestruje kamera, wyszedł film, który nie tylko daje do myślenia, ale i mocno angażuje emocje. Jego sposób podchodzenia do rozmówców też wart jest odnotowania, David w wywiadach z jego licznymi interlokutorami stoi po ich stronie, nie udaje eksperta i znawcy, nie kryje nawet swej ignorancji i niewiedzy. Ale też nie kryje swoich uczuć: równolegle do wątku poszukiwań duchowych daje nam zaglądnąć w jego prywatność – pogarszające się relacje z dziewczyną i wreszcie rozstanie z nią, na co jego śledztwo też miało wpływ.
Świetny dokument! Opowiadający tak naprawdę o człowieku, którego polubiliśmy, ale w lekko sensacyjnym kontekście.
ASPEKTY TECHNICZNE
Przyzwyczailiśmy się już do tego, że dokumenty nie prezentują sobą najlepszego poziomu technicznego. I tak jest w tym wypadku. Obraz jest wprawdzie dosyć kolorowy, zwłaszcza w sekwencjach hinduskich, gdzie eksplodują czerwienie, żółcie i oranże, ale kolory uciekają poza kontury, których krawędzie bywają mocno postrzępione. Tło szemrze, obraz bywa zarówno prześwietlony, jak i niedoświetlony, w wyniku wyostrzenia krawędzi pojawiają się aureolki wokół postaci.
Dźwięk skromny, w Dolby Digital Stereo, z dobrze słyszalnymi dialogami, muzyką i dźwiękami tła, acz oczywiście w tyłach nic nie słychać. Wersja polska to napisy.
BONUSY
Oprócz zwiastunów uroczy krótkometrażowy filmik absolwentki Mistrzowskiej Szkoły Reżyserii Filmowej Andrzeja Wajdy Julii Popławskiej „Oj Boże, drogi Boże” (12 min), którego bohaterami jest para staruszków z ganku swego domku obserwujących świat, który wkrótce opuszczą. Cudownego spokoju ducha, jaki prezentują, tylko pozazdrościć! W pudełku broszura z dodatkowymi informacjami, których nie znajdziemy w filmie, oraz z wywiadem z twórcą, a zarazem bohaterem dokumentu.
veroika |