Płatny zabójca John Alexander i jego pomocnik Chi otrzymują zadanie likwidacji Kamaala - afgańskiego handlarza narkotyków, który posiada wiedzę dotyczącą międzynarodowych, narkotykowych afgańskich karteli współpracujących z amerykańskimi mocodawcami. Okazuje się, że jest on zamieszany także w handel żywym towarem. Ratując z rąk bossa seksualnego podziemia, sadystycznego gwałciciela i mordercy, jego niedoszłą ofiarę Nadję, John Alexander ściąga na siebie jego gniew.
Pisząc o filmach z udziałem Stevena Seagal czuję się jak w „Dniu świstaka”. Przeżywam ciągle to samo: widok podupadającego aktora, ubranego ciągle w te same – może z racji oszczędności – kostiumy, tak samo grającego (może również z oszczędności nagrywa się go raz, a potem tylko zmienia dekoracje?) i występującego w podobnych fabułach (twórcza parafraza scenarzysty?). Na szczęście dla filmów takich jak ten, jak i dla Seagala, nie musi on zbyt wiele się wysilać. Ostatnio dba o to, by występować w duecie, co skutecznie chroni film przed ostateczna klapą. Tym razem jego pomocnikiem jest o wiele bardziej wysportowany i żwawszy Byron Man, a i Vinnie Jones jako sadystyczny Boss wciąż pozostaje aktorem na którego diaboliczną powierzchowność można liczyć. Niestety, koślawego kroku, Seagalowi dotrzymuje przedstawicielka płci pięknej Adina Stecu, grająca Nadję: niewiarygodna i szarżująca. Gwoli sprawiedliwości trzeba przyznać że z tak napisanej roli nawet Meryl Streep niewiele by wyciągnęła!
ASPEKTY TECHNICZNE
Jak na film akcji ścieżka dźwiękowa jest – by tak rzec – uboga w odgłosy, które dosyć skutecznie zagłuszone są ostrą muzyką, niekoniecznie potrzebną w takich ilościach decybeli. Muzyka dudniąca w tyłach nie pozwala się przebić nawet tym płynącym z frontów odgłosom, a co dopiero tym skromnym tylnym. Dojdzie nas jakiś tam plask uderzeń w ciało, odgłos strzałów czy wybuch bomby w mieszkaniu, ale to wszystko matowe i mało dynamiczne.
Obraz porządny, acz bez fajerwerków z ostrością, która chwilami jest lekko niedomagająca. Kontrast w porządku, sporo jest scen ciemnych, ale daje sobie w nich radę. Kolory przeciętne, naturalne, tylko kilka scen ma specyficzne oświetlenie. Głównie te w pokoju, a raczej łazience tortur utrzymane w nieprzyjemnej, błękitnawej tonacji. Pastelowy, łagodny koloryt mają za to sceny reminiscencji głównego bohatera, które są intensjonalnie odrealnione, kadry przykrywa gęsty woal. Kilka scen psuje szemranie tła.
BONUSY
Tylko zwiastuny.
veroika
|