Miejskie legendy zna każdy – krokodyle żyjące w kanałach (co jest niemożliwe, bo te zwierzaki są zmiennocieplne…), Chiński Mur widziany z kosmosu (może jest i długi, ale tak wąski, że przy najlepszym sprzęcie nie ma na to szans), wiedźma z Blair Witch (której wielu szuka, mimo że dawno okazało się, że była to świetna kampania marketingowa), czarna wołga krążąca po ulicach i całe mnóstwo innych bzdur, w które wierzymy, „bo kuzyn brata żony szwagra ze strony matki podobno widział”… Są już na stałe wpisane w popkulturę, zresztą istniały w różnych formach od zawsze. „Człowiek z Cold Rock” opowiada o takiej właśnie legendzie związanej z tytułowym miejscem – z tym że ta akurat legenda ma logiczne i przerażające wytłumaczenie…
W Cold Rock od lat znikają w tajemniczych okolicznościach dzieci. Najczęściej dzieci samotnych matek, takie z rozbitych rodzin. Podobno porywa je tytułowy (chodzi o tytuł oryginalny) Wysoki – kolejny maniak w kapturze, których w folklorze amerykańskim pełno. Taki też los spotyka Davida, syna samotnie wychowującej dziecko wdowy. Kobieta nie mogąc się doczekać skutecznej interwencji policji, zaczyna własne śledztwo i odkrywa przerażające fakty, a miejscowa społeczność nieoczekiwanie odwraca się przeciwko niej…
Film balansuje na granicy gatunku zwanego mystery (i wtedy jest całkiem niezły) i dreszczowca o międzynarodowym spisku dotyczącym handlu dziećmi i sprzedawaniu ich do bogatych rodzin, co akurat w portretowanym środowisku (i zważywszy, że przecież w Cold Rock porwania to fakt nagminny) nijak by nie przeszło i musiało by wzbudzić prędzej czy później jakieś reakcje… Scenariusz trochę dziurawy, reżyseria też nie najwyższych lotów, ale trzeba przyznać, że ogólnie da się obejrzeć – są momenty z dreszczykiem, jest parę zaskakujących zwrotów akcji.
ASPEKTY TECHNICZNE
Dość solidny transfer. Obraz ma ciekawą kolorystykę, oscylującą tak naprawdę wokół czerni, brązów i zieleni, bardzo stonowanych, przygaszonych, które oddają klimat miejsca, w którym rozgrywa się akcja filmu. Nawet twarze bohaterów są tak bladawe, że niemal przezroczyste. Kontrast niezły: głęboki z widocznymi szczegółami, mimo wielu scen dziejących się w ciemnościach. Ostrość lekko zmiękczona, zwłaszcza w dalszych planach. Tylko szemranie tła nadpsuwa czasem transfer.
Dźwięk mocny, w klimacie horroru. Sporo scen z deszczem dudniącym o metalowe beczki czy parapety i burzą z piorunami oraz grzmotami w tle. Również w tyłach ujadają i warczą psy i panuje gwar podczas scen poszukiwań bohaterki. Mocno brzmią sceny w więzieniu z rejwachem jaki czynią więźniarki i zgrzytami zamykanych stalowych krat. Basem pobrzmiewa scena wypadku samochodu na pustej drodze. Ale tym co zapamiętamy jest narracja płynąca z tylnych tym razem głośników co daje ciekawy efekt.
BONUSY
Tylko zwiastuny.
Jan/veroika |
Opinie użytkowników (1)
masakra 2013-14-12 22:05 Odpowiedz
nie rozumien tego filmu ! możektoś mi go wytłumaczyć ?