Nieśmiały Oskar postanawia skorzystać z tego lekarstwa, a ponieważ nie ma dziewczyny, a żadna nie chce się z nim umówić, jego przyjaciel Kuba, student akademii muzycznej, namawia go na wynajęcie dziewczyny z agencji. Oskar zamawia dwie dziewczyny (druga dla Kuby), a kiedy przychodzi do zapłaty za ich usługi, okazuje się, że Oskar nie ma aż tylu pieniędzy. „Ochroniarz” dziewczyn zabiera więc cenną afrykańską figurkę (ale za to pozostawia Oskara żywego, razem z jego trądzikiem).
W tym samym czasie kiedy obaj przyjaciele zmagają się z trudami dnia powszedniego (wspomniany trądzik, dziewczyny, kłopoty na studiach), zamierzają sfinalizować swoje interesy gangsterzy Fred i Grucha oraz właściciel nocnego klubu i agencji towarzyskiej w jednym, zwany Szefem. Pech chce, że kiedy w oczekiwaniu na zjawienie się Szefa Fred i Grucha w towarzystwie ciapowatego syna Szefa – Bolca – i „opiekunem” dziewczyn wymieniają poglądy na temat kultury na zapleczu agencji, zjawia się tam Kuba z pieniędzmi i prośbą o zwrot afrykańskiej figurki. Gangsterzy nie przyjmują jego tłumaczeń za dobrą monetę i postanawiają go zabić. Jednak kula posłana nienawykłą do zabijania ręką Bolca trafia nie w tego, w kogo trzeba. I tu się sprawy komplikują.
W obsadzie, i to zarówno w rolach pierwszo-, jak i drugoplanowych, same dobre nazwiska: Cezary Pazura, Maciej Stuhr, Mirosław Zbrojewicz, Bohdan Łazuka, Leon Niemczyk i tak w sumie można by wymienić całą listę obsadową. Aktorzy grają bardzo dobrze, bawią się swoimi rolami, co idealnie pasuje do klimatu filmu, w którym czuć skłonność do zgrywy jego twórców po obu stronach kamery. Dialogi sprawiają momentami wrażenie napisanych z myślą o tym, by stać się kultowymi. Lepiej wypadają te z pozoru zwyczajniejsze (np. rozmowy Kuby i Oskara) i te czysto pastiszowe (jak ten nad frytkami). Niezły jest humor sytuacyjny, zwłaszcza seans „Śmierci w Wenecji” Viscontiego.
W swoim gatunku „Chłopaki nie płaczą” są filmem dobrym i sprawnie zrobionym (napisanym, zagranym, zmontowanym). Oczywiście to nie ta sama półka co „Rejs” czy „Sami swoi”, czy z nowszych „Dzień świra”, ale i tak jest to półka wyższa niż niższa.
Film wydany w serii „Kanon filmów polskich”.
ASPEKTY TECHNICZNE
Ostrość obrazu dosyć zmiękczona, w trakcie całej projekcji od czasu do czasu pojawiają się minimalne zabrudzenia. W ciemniejszych ujęciach pojawia się szemranie tła. Paleta barw ciepła, momentami nawet kolory wydają się przecieplone. Czerwień, zieleń i niebieski – intensywne. Kolorystyka poszczególnych scen jest odmienna – przykładowo te początkowe w klubie, oświetlane przez światła reflektorów, są zdecydowane i chłodne, w szpitalu – to wyblakłe błękity i lśniąca biel, scena kopania sobie grobu w lesie przez Kubę jest pełna jasnej zieleni i złotego słonecznego światła, podobnie sielankowo prześwietlona jest scena z udziałem Gruchy i jego nowej dziewczyny. Czerń jest nasycona, niestety gubią się na niej szczegóły.
Większość akcji, czyli głównie rozmowy, ale także odgłosy strzałów, rozgrywa się w przednich głośnikach, z boków dolatuje muzyka, od czasu do czasu odgłos przejeżdżającego samochodu czy dźwięki tła. Dialogi są wyraźne i dobrze słyszalne.
BONUSY
W dodatkach krótkie wypowiedzi Olafa Lubaszenki (2.21 min), Macieja Stuhra (1.47 min), Cezarego Pazury (3.15 min) i Mirosława Zbrojewicza (1.33 min) na temat filmu, scenariusza i postaci, które odtwarzają. Prócz tego dwie sceny wycięte (0.54 i 0.42 min), nie wnoszące niczego nowego do fabuły, oraz teledysk do piosenki w wykonaniu Michała Milowicza (3.36 min). Dodatki zamyka zwiastun. Ten ostatni oraz sceny wycięte nie są wymienione na okładce.
Tak jak w innych filmach z tej serii twarda okładka prócz płyty zawiera również książeczkę na temat filmu.
itk
Data premiery: 29.06.2011
CIEKAWOSTKI - CHICHOT PRL-u |