Jest rok 1565. W rządzonej przez cara Iwana Groźnego Rosji nasila się terror skierowany przeciwko domniemanym wrogom władcy, mającego obsesję na punkcie wewnętrznego (opozycja) i zewnętrznego (Polska pod rządami Zygmunta Augusta) zagrożenia kraju. Specjalnie utworzona instytucja opryczniny niezwykle krwawo rozprawia się z potencjalnymi spiskowcami, a jej funkcjonariusze gwałcą, rabują i mordują kogo popadnie. Niezwykle religijny Iwan jest przy tym głęboko przeświadczony, że działa w imieniu Boga i że kto podnosi rękę na niego, podnosi także rękę na majestat boski.
W takiej właśnie sytuacji stanowisko metropolity (poprzedni ze strachu przed okrutnym władcą schronił się w klasztorze) obejmuje mnich Filip, dawny przyjaciel cara. Filip postanawia wpłynąć na władcę i zmienić jego politykę wobec narodu. Analogia pomiędzy Iwanem Groźnym a Stalinem nasuwa się sama – obydwaj byli tyranami krwawo rozprawiającymi się z wewnętrzną opozycją i utrzymującymi naród w strachu i ślepym posłuszeństwie. Obydwaj sprawili także, że rozwój cywilizacyjny Rosji został zahamowany, a negatywne skutki takiej polityki miały dalekosiężny wpływ na społeczeństwo rosyjskie. W opowieści o Iwanie Groźnym – czemu nie zaprzecza sam reżyser – kryje się zatem drugie dno.Od strony wizualnej jest to imponujące widowisko kostiumowe, zrealizowane z wielką dbałością o najdrobniejszy detal historyczny, ale nietracące z pola widzenia także ludzkich charakterów. W tym sensie jest to również pasjonujące starcie dwóch wielkich osobowości i wizji sprawowania rządów, choć raczej nietrudno przewidzieć, kto w tym sporze zwyciężył.