Kilka lat po swoim drugim rozwodzie Liz Taylor i Richard Burton znowu spotykają się na scenie. Grają skonfliktowane małżeństwo w sztuce Noela Cowarda „Życie prywatne”, co wywołuje - choć oboje są w szczęśliwych związkach - spekulacje widzów na temat możliwości ich kolejnego małżeństwa. Wkrótce miedzy eksmałżonkami odżywają dawne animozje i pretensje, a scena staje się arena ich konfliktów.
Elizabeth Taylor i Richard Burton byli jedną z najgorętszych par Hollywoodu. Opisy ich głośnych rozwodów, karczemnych awantur, sprzeczek na planie, ataków zazdrości i zakrapianych imprez przyciągały do plotkarskich rubryk bulwarówek tysiące wielbicieli. Byli jednak niesamowicie płodną jeśli chodzi o udział we wspólnych filmach parą. Nakręcili razem 12 filmów z czego najsłynniejszą produkcją jest na pewno „Kleopatra” a najlepszą „Kto się boi Virginii Woolf”, za którą Taylor dostała Oscara. Wystawienie sztuki Noela Cowarda „Życie prywatne” staje się pretekstem do spotkania tej dwójki. Każde z nich ma inną motywację do wzięcia w niej udziału. Dla Burtona to rola w dobrze napisanej sztuce. Zaś dla Liz dużo więcej… być może ostatnia szansa, by z byłym mężem z którym chwilami tak dobrze dogaduje ocieplić stosunki. Tych dwoje nie może jednak iść jedną drogą, Burton nie zamierza ulec Liz, za co ona zaczyna go w wyrafinowany sposób karać. Zna jego słabości i zasady. On nie pozostaje jej dłużny, wie co zrobić by ją zranić… W przypadku Liz sprawdza się owa maksyma, która mówi o tym że kobieta może żyć z każdym mężczyzna pod warunkiem, że go nie kocha. Miłość do Burtona, jako wspomnienia tego co w życiu spotkało ją najlepszego być może sprawia, że nie potrafi przyjąć do wiadomości, że jej największa życiowa miłość należy do kogo innego. To również film o tym, jak sztukę można wykorzystać do swoich celów. „Życie prywatne” ma wszak swój scenariusz, ale to co dzieje się na scenie wykracza daleko (pomimo trzymana się dialogów) poza intencje dramaturga. Ot, jak się kłócić to z artystyczną klasą.
ASPEKTY TECHNICZNE
Obraz nieprzesadnie ostry, z tendencją do zmiękczania konturów. Kontrast porządny, acz plany są oświetlone dosyć skąpo. Ważne są twarze aktorów, a ich mimikę chwyta się bez problemów. Kolory stonowane oprócz toalet Liz Taylor, które krzyczą ostrymi barwami korespondującymi z równie ostrym makijażem.
Dźwięk dyskretny z dużą dozą płynących z centrum dialogów, w tyłach muzyka, szum i gwar rozweselonej widowni oraz rozmowy w restauracji.
BONUSY
Zwiastuny.
veroika
|