Słowem śpiewanym, Słowem Bożym, a także słowem niecenzuralnym – zależy, o którego członka rodziny chodzi… Pod każdym innym względem to jednak rodzina bardzo słaba, dysfunkcyjna, naznaczona jakimś fatum.
E.F. Bloodworth wraca po prawie 40 latach do rodzinnego miasteczka. Wyjechał z niego, by zrobić karierę muzyczną (a być może, by uniknąć kary za zabójstwo…), zostawiając żonę i trójkę synów. Chłopcy wyrośli na niezłych gagatków: Warren dorobił się baru, ale jest wiecznie zaćpanym playboyem, Boyd dysząc żądzą zemsty szuka po całym stanie żony, która puściła się z innym, a Brady para się okultyzmem i uważa się za wybrańca Bożego… Cała trójka niespecjalnie jest zadowolona z powrotu ojca. Z E.F. wspólny język znajduje tylko wrażliwy syn Brady’ego, Fleming, którego życie właśnie drastycznie się zmienia po tym, jak poznał piękną Raven Lee.
Dramat Shane’a Daxa Taylora to kilkuwątkowa opowieść, której głównym bohaterem tylko pozornie jest wracający po latach nieobecności ojciec próbujący odnowić więź z synami. Prawdziwym bohaterem jest próbujący znaleźć własną życiową drogę Fleming, wnuk wspomnianego „ojca marnotrawnego”. Chłopak nie pasuje do rodziny dziwaków i jako jedyny ma jeszcze szansę ułożyć sobie w miarę normalne życie. Film zawiera w sobie nieśmiałe elementy realizmu magicznego (krajobraz po burzy), jest solidnie zagrany i ma duszny klimacik produkcji rozgrywających się na południu USA. Żadne arcydzieło, ale czasu spędzonego przed telewizorem nie uznamy też za stracony.
Jan
|