Lata 60. W mazurskim Olecku ma zostać wybudowany kombinat chemiczny, przeciwko czemu buntuje się miejscowa ludność. Władze województwa głuche są jednak na protesty i stawiają na swoim. Nadzór nad budową zakładów obejmuje były mieszkaniec Olecka, dyrektor Stefan Bednarz. Bednarz, człowiek uczciwy i oddany swojej pracy, głęboko wierzy w sens tej inwestycji, która jego zdaniem ma poprawić sytuację materialną olecczan (a także dostarczyć rolnikom tak potrzebny nawóz), ci jednak nieustannie wylewają na niego swoje żale i pretensje. Kiedy w 1970 r. pod wpływem zamieszek na Wybrzeżu pracownicy kombinatu wszczynają protest, dyrektor musi zdecydować, po czyjej stanąć stronie – robotników czy władzy.
„Blizna” jest klasycznym przykładem kina zaangażowanego społecznie, w którym można doszukać się zawoalowanej krytyki władz PRL-u, mieniących się reprezentantami ludu miast i wsi, ale lekceważących jego głos i opinię, co w końcu doprowadziło do wieńczących film protestów. Mimo fabularnego charakteru filmu znać w nim rękę dokumentalisty, który pozwala ludziom mówić przed kamerą swoimi słowami o tym, co boli i jest niedobre. Przy okazji: jest to znakomity dokument epoki nie tylko pod względem treści – język, jakim posługują się i reprezentanci władzy, i mieszkańcy Olecka, brzmi dziś bardzo sztywno i anachronicznie. Ale jest też coś, co na pewno nie straciło aktualności – motyw ekologiczny, a więc barbarzyńskie niszczenie starych lasów przy budowie kombinatu i związana z jego działalnością katastrofa ekologiczna, czego w ogóle nie brali pod uwagę filmowi decydenci. (Współczesną „Blizną” mógłby być film o Dolinie Rospudy, ale kto by dziś takie dzieło wyprodukował!)
Obraz Kieślowskiego jest także opowieścią o ludziach, a przede wszystkim o dyrektorze Bednarzu, człowieku niewolnym od wad, ale uczciwym i wierzącym w sens swojej misji, a przy tym nieobojętnym na argumenty olecczan. Bardzo dobrą, pełną psychologicznej głębi kreację stworzył w tej roli Franciszek Pieczka.
Nie jest to film wartkiej akcji, ale – co już zostało powiedziane – znakomity dokument epoki, w którym warto zwrócić uwagę również na bardzo dobre, przemyślane zdjęcia Sławomira Idziaka.
„Blizna” ukazuje się w ramach „Kolekcji Krzysztofa Kieślowskiego”.
ASPEKTY TECHNICZNE
Dużą zaletą obrazu (1.78:1) jest to, że nie szpecą go zabrudzenia, a paprochy wyskakują jedynie od czasu do czasu. Ostrość bywa zmienna. Są ujęcia ładnie ostre, ale i zmiękczone. Wahaniom podlega też nasycenie barw. W pierwszych sekwencjach są żywe, a czerń garniturów notabli ma odpowiednią głębię, potem jednak w wielu ujęciach kolory blakną, nie wspominając już o typowej dla filmów tego okresu nienaturalności. Szczegóły widać przeciętnie, na ciemnych powierzchniach zlewają się. Pojawia się ziarno i zjawisko szemrania tła, ale w sumie ogólne wrażenie nie jest złe.
Dźwięk w Dolby Digital 2.0 (oryginalny) i Dolby Digital 5.1. Brzmienie bardzo poprawne, większej różnicy między obydwiema wersjami nie widać, DD 2.0 jest może ciut intensywniejsze. Zauważalna, acz w niewielkim stopniu, jest separacja odgłosów (ujęcia z ciężarówkami na budowie).
BONUSY
Tylko 2 zwiastuny.
ren |