Pierwsze sceny filmu zapowiadają thriller lub kryminał – oto policjanci/agenci tropią sprytnie wymykającą im się kobietę. Nieznajoma wsiada w końcu do autobusu i niknie prześladowcom z oczu. A potem pojawia się w uroczym nadmorskim miasteczku w Północnej Karolinie. Katie, tak bowiem się nazywa tajemnicza bohaterka, szybko zjednuje sobie sympatię mieszkańców, a zwłaszcza samotnie wychowującego dzieci wdowca Alexa prowadzącego mały sklepik. Katie i Alex zaczynają się spotykać, wyraźnie między nimi iskrzy, mieszkańcy miasteczka są szczęśliwi, że samotnik wreszcie znalazł sobie dobrą kobietę. Jednocześnie daleko od tej sielanki zacięty policjant za wszelką cenę próbuje namierzyć, do jakiego autobusu wsiadła tropiona i gdzie może się teraz ukrywać…
Julianne Hough zagrała Katie w taki sposób, że nikt chyba ani przez chwilę nie wierzy, że bohaterka może być winna (w blond włosach i z lekko wystraszoną minką wygląda zresztą jak anioł przeniesiony na ziemię). Zakładamy od razu, choć przecież nieraz pozory mylą, że pewnie jest niesłusznie oskarżona, a jeśli już coś przeskrobała, to na pewno będzie to można logicznie wytłumaczyć i ją usprawiedliwić… Dlatego też ciekawsze jest obserwowanie rodzącej się relacji między Katie i Alexem, rosnącej akceptacji mieszkańców dla tego związku, niż śledzenie wątku kryminalnego (zakończonego zresztą troszkę jak w topornym dreszczowcu o maniaku). Fascynujące jest także odkrywanie tajemnicy Jo, kobiety, która czuwa nad rodziną Alexa, ale… czy w ogóle istnieje jako postać z krwi i kości? Film, jak to zwykle u tego reżysera, ładny wizualnie, ciepły, pełen subtelności, a że przy okazji jeszcze nieźle zagrany, jego oglądanie daje sporo przyjemności.
ASPEKTY TECHNICZNE
Obraz bardzo estetyczny, nic to dziwnego skoor akcja rozgrywa się w większości w nadmorskim miasteczku i to latem. Mamy więc pełen wachlarz naturalnych kolorów: błękit nieba, morski wody, zieleń lasu, czy piasek w kolorze sjeny na plaży. Pomarańczowe odcienie twarzy bohaterów oświetlonych ciepłym światłem słonecznym odcienie, blond włosy bohaterki czy rudość czupryny Lexie to kolejne charakterystyczne motywy. Zupełnie inny koloryt maja sceny w mieście: szare i ponure oraz sekwencje poprzedniego etapu życia bohaterki, utrzymane w ciężkich, ciemnawych brązach. Ostrość leciutko zmiękczona, zwłaszcza w scenach we wnętrzach. Kontrast porządny. Szemrze lekko tło, ale poza tym żadnych usterek, które psułyby nam radość oglądania tak pięknych krajobrazów.
Na płaszczyźnie dźwiękowej j mamy równie sympatycznie, bo dominują słuchane z powakacyjnym sentymentem odgłosy morza z jego szumem fal, zawodzeniem wiatru czy skrzeczeniem mew. Ścieżka muzyczna pełna jest ładnych, nastrojowych ballad w klimacie lekkiego country. Mocniejsze odgłosy top te związane z brutalnym zachowaniem męża Katie/Erin, czyli plask uderzenia w twarz, szamotanina ciał, przewracanie mebli, uderzenia ciał o podłogę czy oszalałe wrzaski. Troszkę basu tylko w scenie podpalenia domu czy wybuchach fajerwerków.
BONUSY
Tylko zwiastuny. |