„Balladę o Baronie, Niedźwiedziu i Czarnej Helenie” Artur Andrus napisał na 1500. wydanie listy przebojów Trójki jako… żart, który miał być prezentem! Tymczasem owa śpiewana w gwarze warszawskiej ballada o skandalicznym prowadzeniu się trójkowych radiowców dokonała rekordowego skoku z poczekalni od razu na pierwsze miejsce listy przebojów, dystansując największe gwiazdy muzyki. Odtąd z radiową Trójką (Myśliwiecka to ulica, przy której mieści się jej redakcja), która kojarzyła się szerszej publiczności głównie z dwoma nazwiskami: Wojtka Manna i Marka Niedźwiedzkiego, zaczęło się kojarzyć nazwisko tego multimedialnego artysty. Multimedialnego, jak sam się określa, bo jest równie znakomity jako konferansjer, tekściarz, kabareciarz, radiowiec, pisarz, bloger, poeta, aktor itd. A możemy się założyć, że na pewno na laurach nie spocznie, jako bowiem wielki leń, jak sam o sobie mówi, woli mieć w zapasie np. napisane teksty, żeby potem nie musieć ich na szybko wymyślać. „Ballada o Baronie…”, w której: „Niedźwiedź ma trochę miodu na paszczy, a Baron oczy przekrwione”, stała się tak popularnym utworem, że chcąc nie chcąc, Andrus musiał dopisać wyczekiwany ciąg dalszy owej historii, czyli „Czarną Helenę po roku”, która również wskoczyła do pierwszej dziesiątki listy przebojów. Te zabawne, napisane na melodię ludową utwory to niejedyne utwory, które zaznaczyły swą obecność na liście.
Szturmem wdarło się na nią również „Piłem w Spale, spałem w Pile”, opowieść o tym, że miarą sukcesu i dobrze przeżytego życia nie jest bynajmniej bycie prezesem czy studiowanie medycyny, ale znaki szczególne na ciele. Ot, taki wytatuowany jeleń, co… On ma rogi, gdzie ja mięśnie, Jak ja schudnę, to on wklęśnie, hej...
„Glanki i pacyfki”, opowieść o trudnej, ale jakże satysfakcjonującej przyjaźni pankówy i skinhedziny, które za nic mają uprzedzenia, zaśpiewana w rytmie ostrego jak na Andrusową płytę rocka to nieostatnia pozycja z listy przebojów piosenek, które znalazły się na wydanej przez Mystic Productions płycie „Myśliwiecka”.
W zupełnie innym stylu jest cudowna liryczna i romantyczna, ukazująca drugie oblicze prześmiewcy Andrusa „Cieszyńska”, do której słowa i muzykę napisał Jaromir Nohavica, od którego twórczości Andrus jest specjalistą. Piękna, w podobnym stylu utrzymana jest też piosenka tego samego autora „Petersburg”, jak dla mnie kolejny potencjalny przebój.
Bardzo w stylu Marii Czubaszek i Stefanii Grodzieńskiej, ulubionych artystek-satyryczek Artura Andrusa, jest tekst „Piosenki o podrywie na misia”, podczas której ponoć na koncertach panie trącają swoich partnerów i szepcą do ucho, że to o nim właśnie! Warto sprawdzić, czy faktycznie podryw na misia „co biedny jest i smutny i słania się na łapkach” jest skuteczniejszy niż podryw na macho. A przynajmniej, czy nie zaczyna być skuteczny w jakimś przedziale wiekowym, kiedy, jak to mówi Andrus, straciło się już lamparcią linię i tygrysi chód.
Na płycie „Myśliwiecka” nie ma słabszych pozycji, są za to takie, które raczej nie zaistnieją w zbiorowej wyobraźni. Osobiście nie uważam, żeby to było jej wadą. W końcu ileż pozycji z płyty można umieszczać na liście? „Myśliwiecka” to jedna z niewielu płyt, których można słuchać właściwie bez przerwy, bo za każdym razem odkrywa się w tekstach piosenek coś zabawnego, czego się wcześniej nie zauważyło! A na pewno nie należy zrobić tego błędu i wysłuchać jej pierwszy raz podczas jazdy samochodem. Grozi wypadkiem w konsekwencji niekontrolowanych wybuchów śmiechu!
veroika |