Mike wiedzie spokojne i leniwe życie u boku ukochanej Phoebe. Praca w miejscowym sklepie spożywczym, czas wolny spędzany w oparach nie do końca legalnych substancji oraz szykowanie się do oświadczyn – oto największe wyzwania życiowe długowłosego wyluzowanego młodzieńca. Aż pewnego dnia, w ułamku sekundy, niespodziewanie okazuje się, że Mike jest „uśpionym” agentem CIA, posiadającym niezwykłe umiejętności, pozwalające mu na błyskawiczne i ostateczne eliminowanie wrogów. A na dodatek sam staje się celem wyspecjalizowanego zabójcy z agencji rządowej.
Nie wiadomo w czyich rękach, ale „American Ultra” mógł się stać filmem najmniej kultowym. Trzeba powiedzieć, że miał na to zadatki: niezłą obsadę, kpiarski klimat i dobrego reżysera (twórca znakomitego "Projetu X"). Zabrakło iskry bożej w postaci ostrzejszego pazura, odwagi i… polotu. Wystarczy przypomnieć jak zabawne były „Prawdziwe kłamstwa” z Jamie Lee Curtis i Arnoldem Schwarzeneggerem, czy jak bardzo trzymała w napięciu „Tożsamość Bourne’a” - oba opowiadające w istocie podobną historię… „American Ultra” wygląda tak, jakby jego twórcy nie do końca wiedzieli w którym gatunku się zagnieździć i dać prawdziwego czadu. Jako komedia bowiem film jest zbyt zachowawczy i mało błyskotliwy (na gwałt potrzebne by mu było więcej dobrych, lotnych dialogów) , jako sensacja zbyt przewidywalny i naiwny (nikt nie uwierzy w to, co w tym CIA wyprawia). Film na szczęście i tak ogląda się dosyć dobrze, ma ciekawe ujęcia, zabawne zwroty akcji i dobrze zrobione sceny akcji. A przy tym dosyć dużą sympatią cieszą się jego bohaterowie, zwłaszcza mocno lumpiarski Jesse Eisenberg. Szkoda, że z zamierzonej żonglerki konwencjami nic nie wyszło, to znaczy wyszedł film na jeden wieczór, o którym raczej szybko zapomnimy.
ASPEKTY TECHNICZNE
Jeśli chodzi o ścieżkę dźwiękowa to jest całkiem nieźle, film jest pod tym kątem dynamiczny, a ścieżka obfituje w odgłosy walki wręcz, basowe wybuchy z iskrami, świstem odłamków i brzękiem szkła i rykoszety strzelanin jak na sensację przystało. Spychanie auta z drogi to przeciągły zgrzyt blachy, a wybuch samochodu niesie się dalekim basem.
Obraz o dziwnej, lekko odrealnionej kolorystyce utrzymanej w bagiennych tonacjach: brązu, zieleni i szarości. Tylko reminiscencje mają żywe, jaskrawe kolory. Sporo zbliżeń z dobrą ostrością i niezłym kontrastem.
BONUSY
Zwiastuny.
veroika
|