JA, KUBA

unikatowe recenzje DVD rarytasy

Narodziny rewolucji.

Film twórcy „Lecą żurawie” nie zyskał uznania ani na Kubie, ani w ZSRR. Popadł w zapomnienie i dopiero po 30 latach „odnalazł” go Martin Scorsese. Reżyser urzeczony urodą filmu i genialnymi zdjęciami zadbał o jego restaurację i dystrybucję (wkrótce do Scorsese dołączył Francis Ford Coppola). W końcu w 2003 roku film pokazano na MFF w Cannes. Okazało się, że to jedno z najbardziej niesłusznie zapomnianych arcydzieł w historii kina.

Soy Cuba6

Film składa się z czterech rozdziałów, ilustrujących powody, dla których na Kubie wybuchła rewolucja, a także początek samej walki zbrojnej. W pierwszym na ekranie widzimy biednych Kubańczyków i bawiących się w Hawanie Amerykanów, a główną bohaterką jest piękna Maria, która by zdobyć potrzebne do życia pieniądze, oddaje się bogatemu turyście, czym upokarza kochającego ją sprzedawcę owoców, Rene. To obraz Kuby upokorzonej, zacofanej, zależnej. W drugiej historyjce widzimy już namiastkę buntu: rolnik Pedro pali plantację trzciny cukrowej, na której od lat pracował, a która ma i tak zostać zlikwidowana (a on pozbawiony pracy i domu) na rzecz amerykańskich inwestorów. W rozdziale trzecim student Enrique z kolegami z uniwersytetu protestuje przeciw reżimowi Batisty, bierze udział w walkach i starciach z policją. Bohaterem czwartego jest Mariano, rolnik z gór Sierra Maestra, który po zniszczeniu domu i śmierci dziecka przyłącza się do rewolucjonistów, z którymi wcześniej nie chciał mieć nic wspólnego. Całość komentuje kobiecy głos, przedstawiający się: „Jestem Kubą”.

Propaganda? Oczywiście, inaczej Kałatozow przecież nie dostałby pozwolenia na realizację filmu. Ale ta propaganda jest gdzieś w tle. Radziecki reżyser pokazał niesprawiedliwość, ciężkie życie Kubańczyków przed rewolucją, okrutne rządy Batisty (a wszystkie te rzeczy były przecież prawdą). Pokazał, że rewolucja musiała tam wybuchnąć, że ludzie byli już na skraju wytrzymałości, że zamierzenia rewolucjonistów były słuszne. Efektów dojścia do władzy Fidela Castro już nie pokazał, nie skomentował. W ZSRR uznano zresztą, że „Ja, Kuba” to film zdecydowanie mało propagandowy, ba, momentami nawet wychwalający dawny reżim…

O produkcji filmu zdecydowano już w 1961 roku, był to okres rozkwitu relacji kubańsko-radzieckich. Oba rządy nie szczędziły pieniędzy: z ZSRR przywieziono najnowszy sprzęt (między innymi specjalną kamerę do ujęć podwodnych), oddziały kubańskiego wojska występowały jako statyści. Pracując w tak komfortowych warunkach, Kałatozow mógł sobie pozwolić na eksperymenty, także te formalne – ujęcie skoku do basenu to majstersztyk, jedno z najbardziej efektownych i najtrudniejszych ujęć, jakie kiedykolwiek nakręcono. Ogólnie operator Siergiej Urusewskij wspiął się na szczyty: wizualnie „Ja, Kuba” poraża i do dziś może uchodzić za dzieło geniusza.

Jan

 

Soy Cuba ok

Tytuł polski: Soy Cuba

Tytuł oryginalny: Soy Cuba

Gatunek: obyczaj

Kraj produkcji: Kuba, ZSRR

Rok produkcji: 1964

Czas trwania: 137 min

Kategoria wiekowa: 15 lat

Reżyseria: Michaił Kałatozow

Obsada: Sergio Corrieri, Celia Rodriguez, Isabel Moreno, Jean Bouise, Raul Garcia, Salvador Wood

Dystrybucja: Image Entertainment


Newsletter - przyłącz się!
Bądź na bieżąco, podaj swój e-mail, odbieraj newsy i korzystaj z promocji.
  Wybierz najbardziej interesujący dział, 
  a następnie kliknij Zapisz się.