HENRY: PORTRET SERYJNEGO ZABÓJCY
unikatowe recenzje DVD rarytasy
Kultowy portret seryjnych morderców.
Obraz Johna McNaughtona ma status dzieła kultowego – każdy fan mocnych, nieco pokręconych filmów wie, że „Henry: Portret seryjnego zabójcy” jest tak krwawy i brutalny, że cenzorzy przez ponad 3 lata nie dopuszczali go na kinowe ekrany! Tymczasem jest to w pewnym sensie mit i raczej niedementowana – dla PR-u – pogłoska... Film jest bardzo brutalny, owszem, w kilku krajach cenzura nie dopuściła go do dystrybucji (na przykład w Nowej Zelandii), ale nie dlatego 3 lata spędził w USA na półce. Powód był prozaiczny: trzeba było zrobić cięcia, przemontować kilka scen, by film trafił do kin, reżyser nie mógł się porozumieć z producentami, a zresztą oni sami nie do końca wiedzieli, czy zdecydować się na kinową dystrybucję. W końcu… odłożyli film na półki i na pewien czas o nim zapomniano. „Henry’ego…” odkrył reżyser, który zamierzał kręcić drugą część (Chuck Parello; druga część powstała w końcu w roku 1996). Parello dobrze żył z producentami i przekonał ich do wyświetlania filmu w kinach w czasie festiwalu filmowego w Chicago. Film Johna McNaughtona stał się tam sensacją i przebojem (i sukcesem finansowym: kosztował zaledwie 110 tysięcy dolarów, w kinach zarobił ponad 600 tysięcy), zaś rola Michaela Rookera stała się jego przepustką do kariery (zagrał Henry’ego, na castingu zjawił się podobno w roboczym drelichu – dorabiał akurat jako dozorca…).
Głównym bohaterem filmu jest Henry, psychopata wzorowany na Henrym Lee Lucasie, oskarżonym o popełnienie 189 morderstw (sam Henry Lee Lucas mówił, że zabił około 600 osób). Pewne szczegóły biografii ekranowego bohatera zgadzają się z faktami z biografii prawdziwego zabójcy, większość jednak jest w mniejszym lub większym stopniu fikcją, o czym zresztą informują już nas napisy początkowe.
Henry’ego wychowała matka pracująca jako prostytutka. Biła chłopaka, zmuszała do patrzenia na jej sekscesy, przebierała go w sukienki i upokarzała. Henry swą karierę seryjnego zabójcy zaczął właśnie od niej. W filmie poznajemy go w chwili, gdy mieszka wspólnie z Otisem, recydywistą na zwolnieniu warunkowym, prymitywnym brutalem. Henry i Otis mają co prawda oficjalne prace (Henry zajmuje się deratyzacją, Otis pracuje w warsztacie), ale wieczorami wyruszają „na łowy”: zabawiają się z prostytutkami, które potem zabijają i okradają, mordują i okradają sprzedawców, włamują się do mieszkań przypadkowych ludzi i zabijają właścicieli (a od kiedy zdobędą kamerę, nagrywają jeszcze swe wyczyny). Otis czerpie z tego przyjemność, to jego sposób na odreagowywanie stresów, smutków, zawodów (kiedy jest przygnębiony, Henry daje mu pistolet, zatrzymuje przypadkowego kierowcę i pozwala go Otisowi zastrzelić „dla poprawy humoru”). Henry’ego, który mimo wszystko ma swój kodeks, coraz bardziej drażni prostacki kompan, który niepowstrzymany przez Henry’ego zgwałciłby własną siostrę, która z nimi zamieszkała, i uprawiał seks z zamordowanymi kobietami. Dla Henry’ego to tabu, którego przekroczyć nie pozwoli. W finale dojdzie do konfrontacji między oboma psychopatami: Otis będzie próbował jednak zgwałcić siostrę, Becky, a Henry, który zaczął coś do niej czuć, stanie w jej obronie. W efekcie Otis straci głowę (dosłownie zresztą; sztuczna głowa Otisa była jednym z największych wydatków w czasie produkcji, kosztowała kilkaset dolarów). Ostatnie sceny z udziałem Henry’ego i Becky zrozumieć będzie można dwojako…
„Henry: Portret seryjnego zabójcy” to film bardzo skromny, występuje w nim w zasadzie trójka aktorów (reszta to epizodyczne postacie, które zginą bądź tylko migną na ekranie). Akcja rozgrywa się w ponurych, biednych pokojach mieszkania obu mężczyzn lub podupadłych sklepikach, zdjęcia są wyprane z kolorów, niemal monochromatyczne. I to wszystko składa się na mroczny klimat tego dzieła, które w wielu momentach porównać można do „Funny Games” Michaela Haneke (nagrywane sceny mordowania rodziny). To opowieść o czystym złu zrodzonym w spirali upokorzeń i traum, poniżeń i przemocy, złu , którego nie potrafi uleczyć żadna miłość. I które jest przerażające, gdyż czyhać może dosłownie wszędzie.
Jan
Tytuł polski: Henry: Portret seryjnego zabójcy
Tytuł oryginalny: Henry: Portrait Of A Serial Killer
Gatunek: thriller, obyczaj
Kraj produkcji: USA
Rok produkcji: 1986
Czas trwania: 80 min
Kategoria wiekowa: 18 lat
Reżyseria: John McNaughton
Obsada: Michael Rooker, Tracy Arnold, Tom Towless, David Katz, Anne Bartoletti, Ted Kaden
Dystrybucja: Dark Sky Films