LUXTORPEDA: ROBAKI

Nasza ocena:4Nośnik:CD
Tytuł oryginalny:Luxtorpeda: Robaki
Gatunek:rock, stoner, heavy metal, hard rock
Kraj produkcji:Polska
Rok produkcji:2011
Czas trwania:48 i 74 min
Obsada:Krzyżyk, Kmieta, Hans, Litza, Drężmak
Dystrybucja:Metal Mind Productions
Opis
Do utraty tchu.

Drugi album Luxtorpedy, „Robaki”, ukazał się dokładnie rok po debiucie. Pierwsza płyta formacji, zatytułowana po prostu „Luxtorpeda”, bez wielkiego wsparcia ze strony dużych wytwórni zyskała nie tylko bardzo entuzjastyczne recenzje w prasie muzycznej, ale i uznanie słuchaczy. Według miesięcznika „Teraz Rock” w plebiscycie Teraz Najlepsi 2011 Luxtorpeda zwyciężyła w kategoriach: zespół, płyta, przebój („Autystyczny”), teledysk („Autystyczny”) i nadzieja. Zespół otrzymał również Fryderyka 2012 w kategorii album roku. Z kolei występ na Przystanku Woodstock 2011 okazał się sensacją (o czym świadczy DVD) tego kalibru co występ Acid Drinkers w Jarocinie w 1991 roku… To się nazywa mocne wejście. Debiutancka płyta Luxtorpedy okazała się tak dobra, że wykrojono z niej sporo kawałków, które bardzo często gościły i goszczą na falach stacji radiowych.

Druga płyta, „Robaki”, jest, z góry uprzedzam, trudniejsza w odbiorze, cięższa, ostrzejsza, totalnie bezkompromisowa. To, co stanowi o sile Luxtorpedy, czyli wściekłość, furia, jest na dwójce wykrzyczane jeszcze mocniej. Teksty podparte agresywną melorecytacją sprawiają, że „Robaki” zostały podrasowane jeszcze bardziej niż jedynka. W amerykańskich filmach sequel zawiera to samo co część pierwsza, tyle że w jeszcze większej dawce. Tu jest podobnie.

Muzycznie „Robaki” oscylują w klimatach stonerowych, hardrockowych i metalowych. Całość mocno osadzono w kapitalnych riffach i oszalałych solówkach skojarzonych z trash metalem. W „Mowa trawa” solówki brzmią jako żywo jak u Slayera. Mam wrażenie, że ostatnie tak dobre riffy Litza skomponował na „High Proof Cosmic Milk” Acidów. Siłą napędową płyty są wspólne naprzemienne zaśpiewy Hansa i Litzy sprawiające, że „Robaki” są płytą angażującą słuchacza na maksa, nie dającą chwili wytchnienia.

Ta płyta jest również bardzo silna w warstwie tekstowej. Tematyka krytykuje współczesną rzeczywistość („Pies Darwina”, „Serotonina”), uzależnienia, choroby cywilizacyjne, porusza kwestie społeczne „(Amnestia”, „Fanatycy”), trud codziennej egzystencji („Tu i teraz”). Zahacza o kwestie pokus i siły, jaką daje bycie wierzącym. Robi to z wyczuciem, aczkolwiek trafnie. W „Raus” gani kult celebrytów jako nowych bożków. Ta posępna krytyka kondycji ludzkiej z jednej strony piętnuje głupotę, ale z drugiej rozumie ludzkie słabości i ułomności.  

Wsłuchując się w teksty zespołu, można oglądać jak w szyderczym zwierciadle odbicie całego wachlarza najważniejszych współczesnych chorób cywilizacyjnych. Całość podana w pełnym determinacji, oskarżycielskim tonie wspartym bardzo mocnym przekazem muzycznym. Litza po raz pierwszy od czasu debiutu Luxtorpedy daje upust ogromnemu potencjałowi, jaki tkwi w jego głosie. Oczywiście można odnieść wrażenie, że wspólne zaśpiewy Litza i Hansa przytłaczają słuchacza, ale czeka na niego wytchnienie w postaci „Hymnu”. Z kolei zamykający płytę „Gdzie ty jesteś?” z kobiecym wokalem i orientalizującymi zawodzeniami jest idealnym jej zakończeniem.

„Robaki”, podobnie jak debiut Luxtorpedy, stawiają na szczerość wykonawczą. Słychać, że zespół nagrywał bez wsparcia elektroniki. Cieszy analogowe brzmienie zespołu, w którym słychać żywą perkusję i gitary. Czuć atmosferę pomieszczenia, w którym nagrywano album. Chemia panująca pomiędzy muzykami aż żre. Na tle wielu pseudorockowych zespołów, w ogóle na tle wielu topowych metalowych grup z rodzimej czołówki, Luxtorpeda jawi się jako zespół, który ma jeszcze wiele do powiedzenia i jest godnym przeciwnikiem.

Atutem edycji wydanej jako elegancki digipack z książeczką z tekstami i zdjęciami jest druga płyta CD. Zawiera instrumentalne wersje utworów z „Robaków”, wersje demo oraz parę kompozycji nagranych na żywo. Całość zawiera 19 kompozycji i trwa 74 minuty. Swoją drogą wysłuchanie całej płyty bez wokali sprawia, że dopiero teraz słychać te gitarowe ozdobniki, które w normalnej wersji zagłusza wokal.

Marcin Kaniak
 

PS Konia z rzędem temu, kto zgadnie, kto zapowiada „Tajne znaki” jako „głos z radia”. To się nazywa pomysłowość.

Dodaj swoją opinię
Ocena
Ocena 0.00 (0 głosów)
Podpis:
Newsletter - przyłącz się!
Bądź na bieżąco, podaj swój e-mail, odbieraj newsy i korzystaj z promocji.
  Wybierz najbardziej interesujący dział, 
  a następnie kliknij Zapisz się.