GNIEW TYTANÓW

Nasza ocena:3Nośnik:DVD
Tytuł polski:Gniew tytanów
Tytuł oryginalny:Wrath Of The Titans
Gatunek:fantasy
Kraj produkcji:USA
Rok produkcji:2012
Czas trwania:95 min
Kategoria wiekowa:12 lat
Reżyseria:Jonathan Liebesman
Obsada:Ralph Fiennes, Rosamund Pike, Toby Kebbell, Édgar Ramirez
Dystrybucja:Galapagos
Opis
Gdyby „Troję”, w której nie było de facto bogów, połączyć z „Gniewem tytanów”, być może dałoby to choć cień czegoś, co wyobraziliśmy sobie w czasie lektury mitów greckich.
Galeria

W filmie Wolfganga Petersena mieliśmy świat pozbawiony bogów, a tym samym bajkowości ich siły, jaką znamy z mitów – żadnego ciskania piorunem przez gromowładnych czy burz zsyłanych przez zagniewanych bogów itp. Tu wykreowano świat, w którym bogowie są już odchodzącymi w przeszłość cieniami, słabymi i zżartymi iście ludzkimi emocjami, ale rozmawiającymi ze sobą głównie za pomocą efektów specjalnych. I niestety nic więcej do powiedzenia nie mają. A jeśli już, to na dobrą sprawę wolelibyśmy, żeby byli niemi, bo banału w dialogach jest więcej, niż zdoła wytrzymać taśma filmowa. Nie lepiej rzecz się ma z fabułą, która jest grochem z kapustą, i raczej nie szukajmy w niej odniesienia do mitologii, by nie zrobić sobie w głowie mętliku. W „Gniewie tytanów”, niczym w zoo, zgromadzono bowiem eksponaty z różnych mitów. Jest więc Pegaz przypisany mitowi o Bellerofoncie, Chimera zgładzona przez tego ostatniego, cyklopi, zepchnięci w otchłań przez Kronosa, oraz Minotaur, którego życia pozbawił nie kto inny jak Tezeusz. No ale widocznie w życiu samego Perseusza było zbyt mało przygód takich jak zabicie Meduzy czy uwolnienie Andromedy, by mógł być bohaterem filmu. Mamy więc herosa i jego towarzyszy, którzy wędrują do Tartaru, by uwolnić Zeusa, uwiezionego tam przez Hadesa i Aresa, pomagających w odrodzeniu się Kronosa. Perseusz, jego kuzyn Agenor, będący synem Posejdona, oraz Andromeda muszą zmierzyć się z potworami i użyć sprytu, by dotrzeć do Zeusa, nim pozbawiający go sił Kronos osiągnie pełną sprawność. Tyle fabuły, ale jako się rzekło i tak jest ona drugorzędna, a poza tym przy bardzo szybkiej akcji, pojawiających się i znikających bohaterach drugoplanowych i tak nie ma sensu jej dokładnie streszczać.

Prawda jest taka, że film zrobiono, by pobawić się efektami specjalnymi i cokolwiek byśmy o nich powiedzieli, jest na co popatrzeć, a koncepcja labiryntu zmieniającego ścieżki pionowo, poziomo i na skos faktycznie jest czymś, czego mity nie wygenerowały. Toteż ogień bucha, krew się leje, a aktorzy prężą torsy i biusty. Jeśli chodzi o kreacje aktorskie, to chyba najgorzej wypadli trzymający się jednego grymasu Sam Worthington w roli Perseusza i… patetyczny Liam Neeson jako Zeus, najlepiej zaś Toby Kebbell w roli antyboahatera Agenora.

ASPEKTY TECHNICZNE

Obejrzenie „Gniewu tytanów” daje nam wyobrażenie o tym, jak powinni się czuć śmiertelnicy żyjący w mitycznych czasach – przytłoczeni ogromem potęgi bogów! My jesteśmy przytłoczeni siłą efektów, zwłaszcza tych dźwiękowych. Już dawno mój subwoofer nie napocił się tak bardzo jak przy „Gniewie tytanów”. W filmie bez przerwy coś grzmi basem, ziemia rozstępuje się pod uderzeniami boskiej broni, bogowie, zstępując z niebios, czynią to z takim impetem, że wywołują potężne tąpnięcia, a zamykanie tuneli, bram i dróg w labiryncie odbywa się z towarzyszeniem potężnego echa.  A już pojawianie się, budzenie i przywracanie do życia oraz poruszanie się Kronosa to jeden wielki ryczący i dudniący bas, za który zabiją nas sąsiedzi. Efekty surround są równie znakomite jak te z subwoofera. Wszystkim katastrofom, dewastacjom mienia i rozwalankom towarzyszą destrukcyjne odgłosy. A że w drobny pył rozpadają się zarówno lepianki, jak i świątynie, wioski, miasta czy cała góra, więc i dookolnych bitewno-destrukcyjnych dźwięków będziemy mieć aż w nadmiarze. Świetnie wypadły sceny pojedynków na ciężkie miecze, huk ognia w Tartarze, ale i bardzo ładne subtelne glosy pojawiające się w coraz to innym głośniku, towarzyszące wędrówce przez labirynt.

Obraz perfekcyjny jak i dźwięk – każda krawędź ma idealną ostrość, każdy kadr świetny kontrast, z widocznością uwzględniającą najmniejsze szczegóły dalekich planów. W filmie sporo ruchu, ale obraz jest stabilny i nic się nie zaciera. Kolorystyka bardzo różna. Sporo słonecznych scen pełnych ciepłych oranżów i jasnych sjen greckich nadmorskich wiosek. Sporo szarości i głębokich czerni labiryntu prowadzącego do Tartaru, sporo zieleni lasów zamieszkałych przez cyklopów i morskich odcieni błękitu drogi, jaką bohaterowie przemierzają łodziami. No a przy tym chyba najwięcej żółcieni w odcieniu ognia i żarzących się czerwonych węgli.    

BONUSY

Sceny usunięte (tłumaczone), pierwsza, pełna patosu rozmowa w świątyni, nieciekawa, druga, obrazująca strach przed wejściem do Tartaru i konfrontacją z potworami, ciekawa psychologicznie. Otóż Perseusz zadaje kłam słowom Andromedy, wierzącej w to, że jej wojownicy są nieulękli. Oto po wysnuciu kilku wizji straszliwej śmierci niemal wszyscy oni rejterują i to jeszcze daleko przed realnym niebezpieczeństwem. Szkoda, że wycięto tę scenę, bo psychologii w filmie jak na lekarstwo. Trzecia to nieco kuriozalna scenka tracenia mocy przez bogów. Pomysł dobry, ale wizualnie zbyt natrętnie nawiązuje do – trudno uwierzyć – filmu „Obcy – decydujące starcie”!

veroika


Premiera DVD 1.06.2012

Zobacz również










Dodaj swoją opinię
Ocena
Ocena 0.00 (0 głosów)
Podpis:
Nasze oceny
Film:3
Obraz:5
Dźwięk:5
Bonusy:2
Stopka techniczna
Obraz::kolor, 1.78:1, 16:9
Dźwięk::Dolby Digital 5.1
Napisy::PL, TUR, ANG/N, BUŁ, HEB, RUM, WĘG, ARA
Płyta::2-warstwowa
Liczba scen::10
Bonusy::sceny usunięte
Newsletter - przyłącz się!
Bądź na bieżąco, podaj swój e-mail, odbieraj newsy i korzystaj z promocji.
  Wybierz najbardziej interesujący dział, 
  a następnie kliknij Zapisz się.