ANTI TANK NUN: HANG’EM HIGH

Nasza ocena:5Nośnik:CD
Tytuł oryginalny:Anti Tank Nun: Hang\'em Hihg
Gatunek:hard rock
Kraj produkcji:Polska
Rok produkcji:2012
Czas trwania:55 min
Obsada:Tomasz „Titus” Pukacki, Igor „Iggy” Gwadera, Adam „Adi” Bielczuk, Bogumił „Mr. Bo” Krakowski
Dystrybucja:Metal Mind Productions
Opis
Powieście go wysoko.

„High’em High” Anti Tank Nun to pierwsza – w takim składzie – płyta sideprojektu, w którym macza palce Titus z Acid Drinkers. Początkowo miał to być tylko singiel i wideoklip do kompozycji „If You Are Going Through Hell, Keep Going”, w której Titus zaśpiewał, a na gitarze zagrał czternastoletni nieomal geniusz gitary, Igor Gwadera. Kawałek okazał się tak nośny i maks przebojowy, a podczas sesji nagraniowej i kręcenia klipu współpraca na linii gitarzysta-młodzieniec i basista-weteran żarła jak mało co, że pomysł nagrania wspólnej płyty był tylko kwestią czasu. Płyta okazała się strzałem w dziesiątkę.

Kawałek „If You Are Going Through Hell, Keep Going”, umieszczony na płycie w formie bonusa, jako ostatni, okazał się sprytną zmyłką. Ten oldskulowy, brzmiący jak stare demo w stylu „Tribute To Iron Maiden” numer jest jedyny w takim stylu na płycie. Dla odmiany cała jej reszta to nie ironmaidenowy metal, ale mocny, ostry i dziarski klasyczny trash metal. Można by rzec – prawdziwe męskie granie. Grający na gitarze solowej Igor „Iggy” Gwadera wycina takie solo, których nawet sam Mr. Popcorn (Acid Drinkers) by się nie powstydził. Igor, co słychać, ma bardzo wiele do powiedzenia, a raczej zagrania. Muzyków wspomagają niezgorsi Adam „Adi” Bielczuk i Bogumił „Mr. Bo” Krakowski z zespołu Nikt.

Słychać, że młodzieniec słuchał Judas Priest (bardzo dużo), Iron Maiden, Dio, Ozzy’ego Osbourne’a, Accept, Saxon czy Black Sabbath. Sam przyznaje, że wzorami do naśladowania są dla niego Randy Rhoads, Glenn Tipton, Dave Murray, Zakk Wylde i Dimebag Darrell, czyli królowie riffu. Dlatego nie powinno dziwić, że czasem gdzieś po peryferiach gryfu poleci starym, dobrym heavy metalem, który zahaczy o Satrianiego.

„High’em High” ANti Tank Nun to płyta stylizowana na niemodny już trash metal rodem z lat osiemdziesiątych, ale zagrany z werwą XXI wieku. To doskonały przegląd inspiracji hard’n’heavy w warstwie lirycznej i muzycznej. To przede wszystkim niesłychana kopalnia świeżych pomysłów, pełna energii witalnej muzyka, w której słychać, że jej twórcy mają wilczy apetyt na takie granie. W przeciwieństwie do ostatnich „poszukujących” płyt Metalliki płyta Anti Tank Nun ma ogromną motorykę, drive, feeling, pomysłowość. Jest wypełniona masą starych patentów ubranych w nowe aranżacje. Cała stara szkoła trash metalu ze złotych lat została tu upchana pod ciśnieniem w pięćdziesięciu pięciu minutach.

Zapewne wielu powie, że już to wcześniej słyszeliśmy, ale w tych interpretacjach brzmi to świeżo, momentami bardziej dziarsko niż wzorce, z których czerpie. Niby zespół niczego nie odkrywa, ale jak się tego słucha. Połączenie doświadczenia Titusa-wiarusa z młodym adeptem rocka Iggym to miks diabelskiej przebiegłości, głosu doświadczenia z nieujarzmionym, młodzieńczym wigorem. Żeby tylko ta rockowa edukacja nie okazała się dla Igora zbyt destrukcyjna…

Wokalnie to najlepsza płyta, na której Titus gra i śpiewa, od czasu „High Proof Cosmic Milk” Acidów. Na tej płycie Titus odżył, bo śpiewa, jakby był w życiowej formie. Tytułowy kawałek zespół młóci aż miło. Inspiracje klasyką słychać w „One Jump Over The English Channel”, który ma typowo stonerowy charakter przywodzący na myśl Black Label Society.

Na „Hang’em High” zespół od samego początku gra bardzo ostro. Już w „Next To Last Supper” gra na acidową nutę, z tą tylko różnicą, że Titus śpiewa z niespotykaną wcześniej agresją, wigorem i niespotykanym od lat jadem w głosie. Z kolei czternastoletni Gwadera wycina solo jak się patrzy. Dopracowane, świetne, mocne brzmienie dopełnia obrazu bardzo spójnej całości.

Smaczki gitarowe Gwadery poupychane w intra i outra utworów, znienacka pojawiające się również w różnych innych miejscach, świadome nawiązują do klasyki rocka. Te inspiracje świadczą, że Igor zna na wylot swoje wzorce. A że czasem doświadczymy uczucia deja vu? „High’em High” to czysto trashowa płyta. Lepsza niż ostatnie nagrania Acid Drinkers, z wyjątkiem „Fishdick Zwei”. To płyta zagrana w stylu „mocno, z nerwem i bardzo do przodu”. Skoro Titus potrafił na niej być tak dobry wokalnie i kompozytorsko, to podejrzewam, że najnowsza płyta Acidów planowana na jesień 2012 roku może być jeszcze lepsza. Tytuł „Hang’em High”, skądinąd świetny, zapożyczono, jak mniemam, z westernu Teda Posta z Clintem Eastwoodem (średniego, niestety).

Daję głowę, że ATN jeszcze nam pokaże, gdzie raki zimują. Sądząc, po tym, co słychać na debiucie, ten zespół na dobre dopiero się rozkręca. Dodam na koniec, że są tu riffy, jakich zabrakło na ostatnich pięciu płytach Acid Drinkers. Podsumowując, jest na „Hang’em High” Anti Tank Nun energia, jaką spotyka się tylko na płytach debiutantów. Słuchając jej, śmiało mogę powiedzieć, że w kategorii heavy metal ta płyta ma bardzo duże szanse dostać Fryderyka. Ja w każdym razie, od kiedy ją dostałem, nie wyciągam jej ze swojego odtwarzacza samochodowego.

Marcin Kaniak


PS
Warto nadmienić, że ostatnia tak płodna aktywność muzyków Acid Drinkers w sideprojektach była zauważalna pod koniec lat 90. XX wieku. Lada chwila światło dzienne ujrzy najnowszy album Flapjacka. Litza swoją lukstorpedą pokazał, że nie zapomniał, jak się ciężko gra. Z kolei Titus po graniu w Titus Tommy Gunn, tworząc Anti Tank Nun, zrealizował się w 120%.

Dodaj swoją opinię
Ocena
Ocena 0.00 (0 głosów)
Podpis:
Newsletter - przyłącz się!
Bądź na bieżąco, podaj swój e-mail, odbieraj newsy i korzystaj z promocji.
  Wybierz najbardziej interesujący dział, 
  a następnie kliknij Zapisz się.